Grand Lubicz czyli hotel prawie idealny…
Część z Was już tak jak ja niestety jest po feriach, a część choć dłużej musiała czekać na 2 tygodniowy oddech będzie się teraz radośnie „obijać” – zazdroszczę 😉
Mieliśmy w planach zagraniczny wypad, ale z powodu tego, że loty do jakiejkolwiek destynacji nijak nie były w stanie wpasować się w grafik urlopowy mojego męża, poszukaliśmy czegoś w Polsce.
Zawsze staramy się wybierać hotele w których jest aqua park – wtedy niezależnie od pogody czas wolny mamy idealnie spędzony zarówno zdrowo jak i przyjemnie.
Byliśmy już w kilku tego typu obiektach Hotel Bukovina, Arłamów – typowe górskie klimaty jak i nadmorski Aquariuss.
Tym razem wybraliśmy Grand Lubicz w Ustce.
Wybraliśmy 2 osobowy pokój standard – wszystko tak jak w 5* hotelu być powinno więc nie będę się tu rozpisywać o czajnikach, kapciach i szlafrokach 😉
Widok – choć znajdujemy się w odległości 600m spacerkiem do morza to nie ma tu co liczyć na jakąś rewelację – do wyboru balkony wychodzące na parking przed hotelem albo na tyły gdzie poza orlikiem jest jakaś prywatna posesja i fragmencik lasu.
Na naprawdę ładne obrazki z tarasu można liczyć w każdym z hoteli znajdujących się w górach jak choćby w 3* Mercure Karpacz Skalny – świetny low costowy hotel z basenem i doskonałą lokalizacją (idealna baza wypadowa na 1 dniową wycieczkę do Pragi <3 ).
Ci z Was, którzy zaglądają do mnie na Instagram wiedzą, że trafił nam się tylko 1 piękny dzień w czasie całego pobytu, ale ta jedna wycieczka wystarczyła by zakochać się w okolicy.
Nad morze to naprawdę krótki i przyjemny spacer. Przed samym wejściem na plażę znajduje się duży plac zabaw dla dzieci więc właściwie o dowolnej porze roku nie licząc zimy mają one dla siebie coś ekstra nadal korzystając z dobrodziejstw powietrza przesiąkniętego jodem.
Sama plaża jest chyba jedną z najładniejszych w Polsce i choć czuję jakbym zdradzała mój ukochany Sopot tymi słowami, to jednak jest tu boski drobniusieńki, czysty, prawie biały piach i jest szeroko, bardzo szeroko. W związku z tym myślę, że nawet latem kwestia naszego sportu narodowego jakim stał się „parawaning” powinna tu być bardziej znośna 😉
Do zdecydowanie największych plusów tego hotelu należy kuchnia – i choć we wspomnianych wcześniej jest ona doskonała i zasłużyła w nich wszystkich na wpis w kilku edycjach Żółtego Przewodnika Gault&Millau Polska to jednak tu jest zjawiskowa.
Nie znajdę chyba osoby, która narzekałaby na tę kuchnię. Kucharze wiecznie uśmiechnięci i zapamiętujący gości, obsługa kelnerska wzorowa i praktycznie „niewidzialna”. Główna restauracja jest doskonale przystosowana do sporej ilości gości, jedzenie bardzo różnorodne i w ilościach jak na wiejskie dwu-dniowe wesele.
Doskonale poradzą tu sobie zarówno wegetarianie jak i weganie – omlet z samych białek – bardzo proszę, sałaty i sałatki, codziennie świeże smoothies zarówno te zielone ze szpinakiem i jarmużem (pyyycha) jak i te typowo owocowe z mango czy truskawkami. Ilości ryb – wędzonych, pieczonych, saute, śledzi w przynajmniej 8 odmianach nie sposób jest zliczyć.
Omlety i jajecznice zasługują na ocenę 9/10 – 10/10 przyznaję nieskromnie mówiąc tylko sobie 😀
Jeśli chodzi o mięsa – bitki, rolady, zrazy, kurczaki, kaczki – seryjnie jak o tym myślę to robię się głodna. Nie zapominam również o codziennym wieczornym live cooking z prawdziwą pastą – szacun -ewentualnie daniami kuchni azjatyckiej – zależnie od dnia.
Ilość napoi w tym domowego babcinego lekko ciepłego kompotu czy robionej przez nich lemoniady jest fantastyczna – nie widziałam w czasie całego mojego pobytu by jakiekolwiek dziecko choć pomyślało o tym by zamówić w barze Coca Colę.
A teraz przechodzimy do kuchennego clou programu:
Jeśli jesteś dzieckiem PRL’u i z rozrzewnieniem wspominasz kultowe smaki z dzieciństwa jak kasza manna z syropem czy makaron z sosem śmietanowo – truskawkowym to jesteś w domu, a raczej w przedszkolu 🙂 Są to standardowe desery w osobnej sekcji dziecięcej – i choć te większe dzieciaki rzucają się raczej na nielimitowane miśki Haribo, słone paluszki, mieszankę wedlowską czy kukurydziane flipsy to dla nas rządziły te dziecięce desery na ciepło!
Desery i owoce w strefie dla „dorosłych” były zawsze świeże w ilościach przekraczających zdrowy rozsądek nawet na wiejskim weselu i równie przepyszne – chapeau bas dla szefa odpowiedzialnego za tarty.
Dobra dość, bo umrę z głodu 😉
Zarówno klimaciarski sky bar na 5 i ostatnim piętrze z antresolą pod szklanym dachem w kształcie piramidy najwyraźniej inspirowanej Luwrem jak i Lobby bar – mają doskonałe drinki i oczywiście świetną „snack kuchnię”.
Na górze często jest muzyka na żywo – mieliśmy okazję słuchać genialnego setu dj’skiego od DJ Matteo. Bardzo przyjemna atmosfera. Na dole jest imprezownia – klub Black Pearl w którym organizowane są różnego rodzaju eventy począwszy od ladies night po hity lat ’80-’90.
Goście hotelowi co ważne dla nas nie wpisują się w pewien makabryczny trend – wszechobecnej „metkozy” co jest dodatkowym bonusem 😉
Do dyspozycji gości oczywiście bilard i tu kolejne miłe zaskoczenie – stoły są wypoziomowane, sukno nie jest podarte, a kije skręcane więc też lepszej niż standardowo jakości.
SPA jest podzielone na dwie części:
- SPA & Wellness – bardzo komfortowe warunki, świetna kadra, sprzęty doskonałej jakości od profilowanych i dopasowujących się do klienta łóżek do masażu począwszy na dermapenach skończywszy. Z cenami jest trochę gorzej – byłam już w niejednym SPA i tu ceny są raczej w tej górnej granicy, a część zabiegów realizowanych jest stricte na życzenie klienta jak np. uzupełnianie albo zakładanie rzęs przy czym cenowo to lekka masakra 300pln vs 160-180pln u mnie w mieście. Ilekroć jestem w takim miejscu kupuję lokalne sygnowane marką hotelu kosmetyki (nie mówię tu o Thalgo czy Diego dalla Palma) i tak też było tym razem i uważam, że są jednymi z lepszych jakie miałam okazję testować – podstawą ich jest solanka, której źródło znajduje się pod kompleksem hotelowym.
- MEDICAL SPA gdzie znajdziemy zarówno zabiegi typowo rehabilitacyjne jak i te typowo lecznicze dla skóry. Jest tego naprawdę sporo – więcej info pod „wyboldowanymi” linkami.
Jedyną łyżką dziegciu w tym cud miód hotelu jest kwestia basenu.
Kompleks basenowy jest ogromny zreszta tak jak cały obiekt i bardzo dobrze się składa, bo nigdy nie odczułam tam tłoku. Na rwącej rzece – jedna z lepszych na jakich byłam, nigdy też nie musiałam czekać na łóżko czy krzesełka z hydro-masażem, na miejsce w 1 z 4 saun ani w 1 z 3 wann jacuzzi.
Basen solankowy – nomen omen genialny dla naszej skóry – o zasoleniu porównywalnym z morzem martwym więc spokojnie można siedzieć jak na krzesełku w wodzie – znajduje się na kompletnie innym poziomie niż pozostała część aqua parku.
Nie jest to w żaden sposób potwierdzona informacja, ale pani w SPA powiedziała, że nie jestem jedyną osobą, która wysnuła pewien wniosek. Jest on taki, że w trakcie budowy, ktoś chyba rozważał zrobienie basenu dla VIP’ów więc z założenia nie miał on mieć połączenia z resztą kompleksu. Ma zewnętrzny połączony infiniti pool, gazowy kominek i eleganckie leżanki. Jest doskonałym miejscem do relaksu – obowiązuje w nim strefa ciszy, z głośników sączy się muzyka relaksacyjna, a światło jest przyciemnione i niebiesko fioletowe zatem floating nie licząc zamykanej kapsuły zapewniony. Dzieci nie mogą tam biegać, krzyczeć ani przynosić ze sobą żadnych dmuchanych kółek, piłek i innych gadżetów. Wprost cudownie, ale …
… żeby się dostać na ten basen można:
- przetuptać przez hol przy recepcji w szlafroczku (na dole trzeba odebrać ręczniki i zostawić ewentualne drobiazgi w zamykanej szafce i poprosić panią o telefon na górę, żeby pan ratownik uchylił drzwi)
- albo z głównego basenu na dole przejść przez bramkę jak w metrze i potuptać 2 pietra w górę po mokrych i śliskich schodach :/
Jak dla mnie fakt wystawiania oznaczeń czy wieszania tabliczek z ostrzeżeniem o mokrej i śliskiej nawierzchni jest lekką „żenua” w przypadku 5*hotelu.
Tak czy owak nawet jeśli wybierzemy opcję nr 1 to powrót na główny basen czeka nas schodami, bo nie sądzę by ktokolwiek miał ochotę ociekający po prysznicu dreptać po holu hotelowym, zostawić kałużę w windzie i opcjonalnie wywinąć orła na marmurowej czy też granitowej powierzchni lobby. Odrobiny frustracji dostarcza fakt, że ta klatka schodowa jest tak ogromna, że spokojnie można by w niej zainstalować nie 1 ale nawet 2 windy spinające ten kompleks.
Na koniec i na szybko, żebyście wszyscy nie usnęli, coś o atrakcjach dla dzieciaków:
- codziennie bogaty plan animacji z podziałem na grupy wiekowe – przyjeżdża regularny teatr, mały chemik gdzie dzieciaki robią m.in. slime, mały kucharz – pod okiem kucharzy hotelowych dzieciaki robią pizze w restauracji i rzeczywiście czegoś się uczą, a nie tylko układają składniki na gotowym spodzie, 1,5h zajęcia z robotyki były prawdziwym sztosem!
- seanse filmowe to nie grupka dzieciaków stłoczona przed 40″ TV z jedną bajką, która leci codziennie tylko pełnometrażowe filmy dla dzieciaków w wielkiej sali konferencyjnej z rzutnika, na wygodnych krzesłach z dostępem do wody, która przyda się do tego, żeby popić świeżo robiony przez panie animatorki (w tej sali) popcorn z maszyn jak w cinema-city
- jeśli tylko macie takie życzenie w zasadzie nie musicie oglądać swoich dzieciaków cały boży dzień poza posiłkami, bo jeśli macie ochotę na masaż we dwoje, a animacje się skończyły to jest sala zabaw jak w figloraju z piłkami zjeżdżalniami etc., a panie animatorki są do wynajęcia za niewielką dodatkową opłatą jako opiekunki
PODSUMOWUJĄC:
Czy kwestia tej niedogodności basenowej przekreśla moją chęć powrotu do tego hotelu? Zdecydowanie NIE i powiem Wam po ciuchu, że chętnie bym tam śmignęła w tym roku na Wielkanoc 🙂 Przy takiej kuchni śniadanie ma szansę przebić to domowe przede wszystkim pod względem całkowitego zera roboty z mojej strony. A jeśli tylko pogoda byłaby prawdziwie wiosenna to wszystkie te kalorie można spokojnie spalić w trakcie spaceru po plaży 😀
W tej chwili hotel ten znalazł się w ścisłej 3 moich ulubieńców i dodatkowy plus dostaje za to, że w odróżnieniu od np. Arłamowa gdzie do pobytu należy doliczyć spokojnie 30% jego bazowego kosztu na różne atrakcje, ten nie kosztował nas więcej niż 200pln powyżej tego co musieliśmy zapłacić za cały pobyt (bilard, drinki etc – SPA nie wliczam).
Dajcie znać czy byliście w nim kiedyś albo zastanawialiście się nad nim? A może macie jakiś swój ulubiony hotel, pensjonat o którym powinnam wiedzieć – poczta pantoflowa jest zdecydowanie najlepszą formą reklamy 😉
Pozdrawiam ciepło i do następnego
Patrycja
2 komentarze
Kobieca Strona Dietetyki
Przepiękne miejsce <3
comfortinbeauty
To prawda – jestem pod wrażeniem i mam szczerą nadzieję wrócić tam całkiem niedługo 🙂 Masz zamiar albo ochotę się wybrać czy może już miałaś okazję?