-
Burano czyli feria barw w pocztówkowym wydaniu…
W dzień naszej 15 rocznicy ślubu, mój mąż zabrał mnie na wycieczkę – niespodziankę. Wsiedliśmy do wodnego autobusu i popłynęliśmy w nieznane. Zostawiliśmy piękną Wenecję za sobą i wypłynęliśmy na wody Laguny Weneckiej. Pogoda na taką wyprawę była wymarzona. Udało się nam zasiąść za zewnętrznym tarasie i mrużąc oczy od słońca wdychaliśmy zapach wody. Pierwszą rzeczą, która wpadła mi w oko po dopłynięciu na miejsce była stacja benzynowa – dla łodzi 🙂 Niby to nic takiego, ale samochody nie funkcjonują poza stałym lądem w Wenecji. W tych wszystkich małych urokliwych uliczkach nie spotkamy na swojej drodze wspomnianych aut ani skuterów. Wszystko dowożone jest łodziami. Po kilku krokach od zejścia na…
-
Wenecja czyli część I idealnej destynacji na rocznicę…
Od dawna męczyłam mojego męża, żebyśmy wybrali się do miasta miłości, ale jak to mawiają – jeśli mężczyzna powie, że coś zrobi to zrobi i nie trzeba mu co pół roku przypominać 😀 Myślę, że czekał po prostu na idealny moment. W ramach niespodzianki na 15 rocznicę ślubu (dla ciekawych to kryształowa) zarezerwował lot i hotel. Ci z Was, którzy śledzą mnie regularnie na Instagramie, (pozostałych gorąco do tego zachęcam – dużo można się o mnie dowiedzieć z Instastories) wiedzą, że podróż do Wenecji nie odbyła się bez niespodzianek, opóźnień już na lotnisku w Łodzi, a później w Monachium i dotarliśmy na miejsce na tyle późno, że mieliśmy jedynie ochotę na…