Przez wiele lat cieszyłam się bardzo dobrą cerą, nie malowałam się, nie używałam kremów, maseczek, a słowa serum czy tonik nie występowały w moim słowniku. Zaś zwykła woda – tak wiem straszne – w zupełności wystarczała mi do mycia twarzy.
Z czasem jednak moja skóra zaczęła domagać się więcej atencji i chcąc nie chcąc zaczęłam zgłębiać meandry sztuki pielęgnacji.
Moją pierwszą szczoteczką do mycia był Clarisonic (bardzo sensowny cenowo), ale dość szybko okazał się on zbyt mocny do mojego typu cery, zostawiał duże zaczerwienienia i oddałam go mężowi, który z oczywistych powodów ma grubszą skórę na twarzy z tendencją do przetłuszczania. Po wymianie nakładki służy mi jako urządzenie do peelingu całego ciała.
Kolejnym produktem była VisaPure Advanced Philips – byłam z niej przez długi czas zadowolona, a jej dodatkowe końcówki – do masażu oraz zmniejszająca cienie i worki pod oczami uważam za świetne.
Z czasem jednak konieczność ciągłego wymieniania końcówek i masa rewelacyjnych opinii dotyczących mojej obecnej szczoteczki doprowadziło mnie do kolejnej zmiany. Tym razem na Foreo Luna mini 2, którą uważam za najlepszy produkt z tej kategorii ever.
Jej największe zalety to:
- Ultra delikatność – dzięki czemu jest idealna do codziennego użytkowania bez obaw o podrażnia.
- Ładowanie – jakie ładowanie? – mam ją od ok 1,5 roku i ładowałam ją dopiero 2 razy (owszem jest jeden problem – konieczność przypomnienia sobie gdzie jest kabel zasilający ;).
- Nie ma konieczności wymieniania nakładek co 3 miesiące – zatem z ekonomicznego puntu widzenia to strzał w 10.
- Dodatkowym atutem jest łatwość utrzymywania jej w czystości – cała jest pokryta hipoalergicznym i odpornym na gromadzenie bakterii silikonem.
- 3-strefowa powierzchnia wypustek czyni z niej produkt idealny do każdego rodzaju skóry.
4 komentarze
Daria
Świetny pomysł.
comfortinbeauty
Cieszę się, że Ci się podoba. Daj znać jeśli zakupisz i spróbujesz 🙂 , a może pochwal się czego teraz używasz.
Kasia
Ciekawy wpis. Bardzo ładne zdjecia. Brakuje mi tylko jednej informacji , mianowicie cen prezentowanych produktów. Podczas czytania muszę się odrywać, aby sprawdzić ile dane cudo kosztuje. A poza tym czekam na kolejne wpisy!
comfortinbeauty
Hej – w każdym wpisie „wyboldowane” słowa/nazwy są bezpośrednimi linkami do produktów razem z cenami. Specjalnie nie podaję cen ponieważ za chwilę ta informacja będzie nie aktualna i tym samych wprowadzałaby w błąd tych, którzy do postu będą zaglądać też później. Mam nadzieję, że to jest dobre wytłumaczenie mojej motywacji 🙂 Pozdrawiam i do zobaczenia