Czarny koń wśród moich kalendarzy adwentowych 2020 czyli fantastyczne 25 okienek LookFantastic…
Witam Was w tę cudowną i prawie już wiosenną niedzielę. Dziś zakończymy przegląd kalendarzy adwentowych, które udało mi się otworzyć w słusznie minionym 2020 (nie to, żeby teraz była jakaś rewelacja :/)
Zanim jednak przejdę do ochów i achów na temat tego co kryło się w tym pudle muszę napisać kilka słów na temat sytuacji z LookFantastic, która zadziała się od momentu Brexitu.
Uważam to za całkowicie niedopuszczalne i nieprofesjonalne – Wszyscy łącznie z tą wielką firmą wiedzieli, że Brexit będzie z całkiem sporym wyprzedzeniem, żeby nie powiedzieć, że sami tego chcieli :/ Sytuacje (było ich kilka) paczki, które nie doszły wcale (owszem zwrócili środki), paczki, które doszły z 3 miesięcznym – serio serio 3 miesięcznym opóźnieniem (sic!), bałagan na niewyobrażalną skalę.
Piszę o tym dlatego, że choć będę się tu autentycznie zachwycać to całkiem fair jest powiedzieć o tym, że choć do tej pory problemów z tym sklepem nie miałam to jednak ostanie wydarzenia znacząco pogorszyły moją opinię – do tego stopnia, że od grudnia 2020 kiedy złożyliśmy ostatnie zamówienie (przyszło 3 dni temu!) nie zamówiłam na razie nic więcej. Poczekam kiedy przyjdzie mój marcowy beauty box i wtedy podejmę decyzję odnośnie dalszych losów tej pięknej kosmetycznej drogi.
Wstęp uważam za zakończony zatem zapraszam na przegląd kalendarza.
Uważam, że kalendarz LookFantastic to doskonały zbiór kosmetyków za bardzo rozsądne pieniądze. 420pln dla niezarejestrowanych użytkowników bez subskrybcji ich beauty box’óc i jedyne 315pln dla tych, którzy co miesiąc dostają w ramach subskrybcji pudełka z min.5-6 kosmetykami do wypróbowania.
To kalendarz dla tych wszystkich, którzy chcą wyściubić nos poza dostępne w Sephorze czy Douglasie marki kosmetyczne ze sporą szansą na kilka prawdziwych perełek i poszerzenie kosmetycznych horyzontów.
Wszystkie kosmetyki z 25 okienek są łącznie warte 2350pln co w przypadku standardowej ceny daje pięcio i pół krotność wydanej kwoty, a będąc subskrybentem oszałamiającą siedmio i pół krotność tej kwoty! Biorąc zatem pod uwagę choćby kalendarz Sephory za 499pln rachunek na korzyść tego jest bezsporny.
Gdybym miała wybrać najlepszy kalendarz zeszłego roku wybrałabym ten i Cult Beauty – tamten choć drogi, a nawet bardzo drogi zwrócił się z nawiązką, za to ten choć z mniejszą ilością pełnowymiarowych produktów nadal jest rewelacyjny, a oto dlaczego:
Zaczniemy od kosmetyków do makijażu, bo takie też było pierwsze okienko.
Natasha Denona Mini Blush Glow Duo ok 83pln. Jak już wiece pełny exclusive – cudowny dziewczęcy róż i delikatny rozświetlacz. Mam go już i jestem bardzo zadowolona. Bardzo dobre otwarcie prawda?
Luxie – 522 Tapered Highlighter Brush ok 72pln – bardzo ładny i mięciutki pędzel do rozświetlacza. Ich pędzle poznałam w beauty boxach i uważam, że są świetnej jakości, włosie nie wypada i super się nakłada nimi wszelkie kosmetyki. Nie należą do specjalnie tanich także super.
3ina Cream Eyeshadow 532 za ok 72pln – cień w kremie – cudowny brązowo-złoty chłodnawy odcień. Efekt tafli – bardzo trwały, mega szybko zastyga i nie wchodzi w załamania. Super – coś nowego.
Diego Dalla Palma Eye Pencil 01 – ok 75pln Klasyczna czarna i to tak prawdziwie czarna bardzo przyjemna i miękka kredka do oczu. Idealnie się rozciera. Doskonała jakość – wymaga co prawda temperowania, ale w każdej kosmetyczce niezastąpiona. Taka klasyka kalendarzy adwentowych, ale udana.
Illamasque Mini Lip Polish ok 62pln – Błyszczyk/pomadka od marki, która w boxach LF przewinęła mi się już kilka razy, ale że ostatnio praktycznie się nie maluje, a na usta nakładam głownie błyszczyki bezbarwne lub chętniej nawet balsamy to nie miałam okazji testować. Kolor wydaje się być bardzo przyjemny – taki nudziak w kolorze zgaszonego różu – może w końcu będzie nam dane biegać bez maseczek – wtedy chętnie przetestuję.
Pełnowymiarowa Sleek MakeUp Hydrating Primer nawilżająca baza pod makijaż za ok 41 płn to produkt, który napewno znajdzie nowy dom. Miałam już kilka produktów marki – jest to dobra marka z tzw średniej półki, ale ja baz prawie nie używam, poza dwiema jednej od Chanel, a drugiej od Sisley i to się raczej nie zmieni zatem wiele Wam tu nie powiem.
Mascara doskonałej makijażowe marki ABH Lash Brag Voluminizing Mascara wersja travel size ok 68pln. Nie jest to typowy mini. Klasyczna szczoteczka – doskonale rozdziela, wydłuża i nie skleja. Super kosmetyk do makijażu.
Lord & Berry Brow Crayon with applicator – kredka do brwi razem ze szczoteczką w kolorze ciepłego brązu. Nie uważam tego za najlepszy produkt w kalendarzu – każdy z nas lubi co innego na brwiach. Ja pokochałam hennę pudrową i właściwie zapomniałam dzięki temu o używaniu kolorowych kosmetyków do brwi. Nie dla mnie choć całkiem się cenią ok 72pln.
I to na tyle jeśli chodzi o kolorówkę z kalendarza. Myślę, że patrząc na całokształt zabrakło chyba jednak jakiejś nawet małej paletki choćby zamiennie do tej kredki do brwi, ale nie będę się rzucać, bo ogólnie uważam produkty za dobrze skomponowane.
Kosmetyki do ciała, a wśród nich
Molton Brown – Delicious Rhubarb & Rose body wash ok 48pln – dokładnie taki sam był w kalendarzu Cult Beauty o którym pisałam Wam przed weekendem tutaj więc nie będę się rozwodzić nad nim. Rewelka i tyle.
Philip Kingley Elasticizer ok 62pln – odżywka, którą nakładamy na włosy PRZED myciem. Po ok 20 min dopiero myjemy włosy, nakładamy odżywki etc. a włosy są cudownie nawilżone i dociążone. Dość ciekawy produkt, który powoduje, że włosy są bardziej elastyczne. Może nawet kupię pełnowymiarowy produkt.
Rituals Ritual of Sakura body scrub – ok 37pln – Peeling do ciała z linii pachnącej kwiatami kwitnącej wiśni oraz mlekiem ryżowym. To jak już wiecie choćby po opisie kalendarza od Rituals nie jest to moja ulubiona linia zapachowa, ale ma wielu naprawdę wielu fanów. Idealny kompan niedzielnego rytuały SelfCare.
Nie ma jej na zdjęciach, bo to nie moja bajka i bardzo szybko znalazła nowy dom u mojej instasiostry, ale w kalendarzu znalazła się maska do spania satynowa piękna i granatowa od Glov – ok 62pln – nowa właścicielka zadowolona – to najważniejsze.
This Works – Deep Sleep Body Cocoon ok 144pln – balsam do ciała, który tak jak spray do poduszki – jeden z flagowych produktów marki przeznaczony jest do tego, żeby ułatwić nam zasypianie i przy okazji nawilżyć naszą skórę. Prędzej niż później napewno go użyję, bo polubią się z produktami ułatwiającymi zasypianie. Wypróbowany na dłoni nie daje żadnych powodów do tego, by spodziewać się porażki.
Mio Clay Away Body Cleanser – produkt do mycia ciała od marki, która regularnie przewija się w boxach LF – jak dla mnie bez rewelacji. Robi to co ma robić czyli myje, ale ani formuła ani zapachy nie powalają. Podoba mi się szata graficzna, ale miłości miedzy nami nie będzie. Ot mąż zużyje na dyżurze. wersja 30ml ok 16pln
Filorga Time Filler 15ml – krem do twarzy, dla mnie bardziej jak silikonowy primer – chyba dostałam kiedyś kilka próbek w Sephorze – było na tyle bez rewelacji, że nawet nie zamierzam otwierać tej tubki, niezależnie od tego jak bardzo się ceni – bo ta pojemność to prawie 90pln. :/
Caudalie Vinopure Purifying Gel Cleanser kosmetyki na bazie winogron, całkiem dobry skład – najlepszy do cery problematycznej i tłustej więc dla mnie za mocny, oddałam mężowi. Ogólnie marka warta polecenia i uwagi.
AVANT Harmonious Rose Quartz Revitalising & Firming Mask za kwotę praktycznie przekraczającą koszt całego kalendarza bo 409pln! To doskonałe choć ultra kosztowne kosmetyki. Czasem do dostania za bardzo nieduże w porównaniu pieniądze na Westwing, ale znikają w okamgnieniu 🙁 Bardzo się cieszę z tej maski – dla niej jednej warto było kupić ten kalendarz, a nie jest jedynym wartym grzechu w tym kalendarzu produktem. Po prostu super.
I to by było na tyle w kwestii pielęgnacji ciała i włosów – w zasadzie tylko ten produkt myjący z Mio nie spełnia moich oczekiwań. Za to Molton Brown wynagradza mi to z nawiązką 🙂
Absolutnie najszerszą kolekcję kosmetyków w tym kalendarzu poświęcono pielęgnacji twarzy co bardzo mnie cieszy.
Pierwszym kosmetykiem w tej kategorii jest Rodial Dragon’s Blood Deluxe Cleansing Water za 88pln – Nie znam jeszcze tej marki więc niewiele mogę Wam powiedzieć, gdyż jeszcze nie próbowałam tego kosmetyku. Do oczyszczania twarzy używam głównie żeli, a przy 2 etapowym oczyszczaniu twarzy dodatkowo takich masełek w kremie. Jest to płyn micelarny, który podobno nie wymaga zmywania – nie wierzę w takie rzeczy, ale o tym możecie poczytać w naszym Perfect Plannowym Beauty Mini Book’u. Smoczą krew ma za zadanie rozjaśniać skórę, nawilżać i uspokajać ewentualne zaczerwienienia. Zobaczymy – napewno lubię takie pompki dzięki którym można idealnie zwilżyć wacik.
REN Ready Steady Glow Daily AHA tonic ok 25pln – dość znana marka. Tonik z kwasami – nie polecam stosować przed nałożeniem produktów z retinolem i może niekoniecznie rano. Jeśli stężenie jest zbyt mocne możecie go rozcieńczyć. Ja póki co nie testowałam i nie wiem czy się skuszę, bo kocham toniki, których używam – jeden zresztą właśnie z kwasami.
EVE LOM Cleanser – bardzo ekskluzywny produkt do oczyszczania twarzy i demakijażu w formie takiego właśnie masełka. Piękna i elegancka sztab graficzna dla wszystkich produktów marki – co bardzo lubię. Na razie wsadziłam paluchy, żeby zobaczyć czy w ogóle mi pasuje – pewnie zabiorę na urlop, bo w domu mam kilka innych, a to małe tra vel sile opakowanie sprawdzi się idealnie. Oczekuję od niego wielkich rzeczy zatem bardzo się cieszę. Oczywiście do demakijażu 2 etapowego – potem koniecznie coś z wodą!
TAN LUXE Super Glow – jeden z najbardziej znanych i najbardziej trendy produktów samoopalających, które w formie kropelek dodajemy do naszego ulubionego balsamu lub kremu w zależności od tego do czego jest przeznaczony. Dodatkowo ma nadawać naszej skórze super glow. Jest spora szansa, że wypróbuję w okresie wakacyjnym, bo moje nogi są wiecznie blade niezależnie od ilości słońca nawet nad basenem :/
Teraz jedna z marek, która od dawna wzbudza moje zainteresowanie – znów dzięki Wioli. Tym razem to krem na noc od ELEMIS Pro Collagen Oxygenating Night Creme 30ml wart ok 300pln. Zebrałam już całkiem sporą kolekcję ich kosmetyków w opcji travel size i mam zamiar coś szerzej Wam o nich opowiedzieć. Podobno kremy te są ultra lekkie, ale doskonale nawilżające. Już nie mogę się doczekać, bo renoma za tymi całkiem drogimi kosmetykami idzie spora.
Pora na serum Ecooking Vitamin C serum ok 110pln – To marka którą ukochał sobie mój mąż do tego stopnia, że ma tych kosmetyków już naprawdę sporo ( myślę, że połowa całej linii z tej niewielkiej duńskiej manufaktury to nie będzie „understatement”). Niedługo planuję całkiem spory post o tej marce więc tu już nie będę się rozpisywać. Oczekiwania całkiem spore.
Kolejny ultra luksusowy produkt i marka czyli węgierska Omorovicza Silver Skin Saviour 15ml ok 100pln – maska oczyszczająca z kwasem salicylowym głownie dla cer problematycznych. Idealnie do stosowania miejscowego przy tej ilości. Ja marzę o mgiełce, a właściwie o 2 z tej marki – ta dwufazowa kosztuje lekką fortunę, ale jeśli będziecie mieli okazję choćby zobaczyć co to znaczy prawdziwa mgiełka, a nie zraszacz do kwiatków, to zrozumiecie mojego „chciecia na miecia”. Cudnie będzie to przetestować.
Ostatni i rewelacyjny zresztą kosmetyk w tym kalendarzu. Pełnowymiarowy krem do twarzy od jednej z naszych jak się okazuje ulubionych marek w domu czyli ESPA 24h Balancing Moisturizer 55ml za „jedyne” ok 215pln stanowi swoiste ukoronowanie tego kalendarza. Doskonałe składy, konsystencja aż lejąca, ultra szybko się wchłania. Ma dość specyficzny lekko ziołowy aromat, ale robi swoje i jest jednym z absolutnych ulubieńców mojego męża. Ma od nich również krem pod oczy i jest bardzo zadowolony.
Myślę, ze po podsumowaniu i lekturze tego posta znajdzie się przynajmniej kilka osób, które ten kalendarz wpiszą sobie na listę Musi Have na okres świąteczny 2021. Ja na 200% tak zrobię, bo właściwie niezależnie od zawartości poszczególnych okienek każdy absolutnie każdy znajdzie tu coś dla siebie, a zakup kalendarza zwróci mu się z nawiązką.
Gdyby nie morze luksusowych i bardzo trafionych produktów w kalendarzu Cult Beauty ten zająłby bezapelacyjnie 1 miejsce.
Jeśli chodzi o kwestie finansowe moim zdaniem zostawia wszystkie inne kalendarze w tyle, bo jego wartość finalna jest oszałamiającą.
Pora bym teraz poszła naszykować sobie ciepłą kąpiel przy świecach, nałożyła maskę oczyszczającą na twarzy i turban na głowę i spędziła cudowną resztę niedzieli na lekturze, bo z jakiegoś powodu wiosna na chwilę się wycofała i pogoda oraz temperatura za oknem nie zachwyca.
Cudownej SelfCareSunday kochani
Do następnego
Patrycja
Jeden komentarz
Pingback: