Ten najlepszy i ten najsłabszy czyli pierwsza część podsumowania kalendarzy adwentowych 2021…
Przyszedł czas podsumowań 2021. Na początek zabieram się za kalendarze adwentowe. Muszę Wam powiedzieć, że po zeszłorocznych kalendarzach byłam tak „obstawiona” kosmetycznie, że naprawdę niewiele nowych rzeczy kupowałam przez cały 2021 rok.
Po pierwsze dlatego, że jak wspomniałam w poprzednim poście miałam trochę innych rzeczy na głowie. Po drugie zaś dlatego, że kalendarze adwentowe to niesamowita okazja do kupienia tony luksusowych i selektywnych kosmetyków bez wydawania na nie milionów monet. Jednorazowo owszem wydatek jest konkretny, ale finalnie to jakby wszystkie black friday, cyber monday, dzień singla i sale z całego roku połączyć w jedno. Po trzecie dlatego, że jeszcze jestem w trakcie zużywania niektórych kosmetyków z zeszłorocznych kalendarzy o których pisałam Wam tutaj i tu.
To absolutnie niesamowita i ultra opłacalna inwestycja w siebie i swoją skórę, pod warunkiem, że kalendarze kupujecie z głową po wcześniejszym rozeznaniu.
Czy zawsze udaje się tak samo dobrze trafić? Nie, czego dowodem będzie jeden z opisywanych dziś kalendarzy. Z kolei jeden z moich dwóch zeszłorocznych faworytów w ogóle nie pojawił się w zestawieniu 2021 ponieważ był absolutnie beznadziejny :/ – tutaj link do niego w 2020 -> LF 2020
W zeszłym roku nie mogłam odżałować faktu, że nie miałam już środków, a później dostępności kalendarza od angielskiej marki Liberty London. W tym roku obiecałam sobie, że jeśli nawet miałby to być jedyny kalendarz jaki kupię to będzie mój. A potem zobaczyłam co kryło się w środku i tak szybko jak szykowałam się na zakup tak szybko z niego zrezygnowałam.
Odkryłam za to coś innego – kalendarz od SpaceNK – wg. mnie absolutny sztos. Choć z wyglądu najbardziej pasował do świątecznego klimatu to jednak to pudełko robiło lekko tandetne wrażenie – coś w klimacie ASOS’a tyle, że za większe $.
Ale, ale nie sądźmy książki po okładce. To absolutny zwycięzca w kategorii kalendarzy adwentowych 2021. Z całego kalendarza nie cieszyłam się tylko na 1! produkt.
Na zdjęciu powyżej prezentuję Wam moje TOP 5 z tego kalendarza.
Łatwego wyboru nie było, ale to co tu widać znacząco przekracza cenę samego kalendarza, który kosztował ok. 1050pln.
Kate Somerville Goat Milk Moisturizing Cream 50ml full size– krem nawizający do bardzo wrażliwej skóry, również do cer naczynkowych. Rewelacyjne opakowanie, które de facto uniemożliwia nam wkładanie tam paluchów. To doskonale znana marka na świecie, u nas powoli wchodzi na salony – podobno całkiem słusznie. To pełnowymiarowe opakowanie kosztuje „jedyne” 300pln
Sunday Riley C.E.O. – pełnowymiarowe serum olejowe z vit. C i kurkumą oraz w zestawie dorzucają do tego jeszcze próbkę serum z retinolem. Sam olejek to 185pln.
OLAPLEX No 3 – warta między 99-149pln maska do włosów, którą nakładamy przed myciem by uzupełniła wszelkie ubytki w strukturze włosa. Zebrałam ostatnio pokaźną kolekcję produktów marki i będzie testowanie. Nadal pozostaję wierna Kerastase, ale dlaczego by od czasu do czasu czegoś nie zmienić.
Summer Fridays Jet Lag – Maska nawilżająca i absolutny bestseller marki. Idealna do tego by zawartymi w sobie ceramidami, masłem shea, kwasem hialuronowym i kilkoma innymi dobrymi składnikami odbudować płaszcz hydrolipidowy skóry w okresie jesienno-zimowym szczególnie jeśli używamy retinolu. Już zaczęłam jej używać i jestem bardzo zadowolona. Koszt tej maski to 219pln
Medik8 Retinoate Day Night Eye Serum – krem pod oczy z retinolem, bardzo zaawansowana hybrydowa forma retinolu, ultra skuteczna, ale bez podrażnień. Ten jeden krem właściwie na dzień dobry przesądził o zakupie kalendarza – chodziłam koło niego już jakiś czas, a tu niecałe 500pln jest tylko jednym z 30! kosmetyków w tym kalendarzu. Zatem praktycznie połowa ceny wyjściowej tego pudła niespodzianek. I gdyby było nam mało dostajemy jeszcze 8ml Hydr8 B5 Intense – serum intensywnie nawilżającego. Miałam już 3 opakowania tego klasycznego – 1 oddałam mężowi – rewelka więc seria Intense może być jedynie lepsza.
Zatem tylko tych 5 produktów daje nam 1303pln i pozwolę sobie po raz … powtórzyć – to tylko 5 z 30 kosmetyków z tego kalendarza.
Na zdjęciu widzicie na pewno znane Wam już i lubiane marki jak Hourglass, NARS, Fresh, La Mer, Sisley, Caudalie, The Ordinary czy ABH.
Jak dla mnie po prostu rewelka! Macie tu pełną rutynę pielęgnacyjną, a i spójny look makijażowi też bez problemu uda się wyczarować.
Nie powiem Wam, że w przyszłym roku należy koniecznie kupować kalendarz SpaceNK, bo jak już pisałam wcześniej może w przyszłym roku nie będzie już wcale tak rewelacyjny. Ale warto zaglądać i szukać info na przełomie września i października – jeśli tylko to co jest w środku wam pasuje nie ma się co zastanawiać. Zważywszy na to, że mamy już końcówkę stycznia to potencjalne 1100pln dzielimy przez 8 miesięcy i należałoby odłożyć miesięcznie ok 140pln żeby nas ten wydatek nie zabił jednorazowo. Za to kupujecie doskonałej jakości kosmetyki za uwaga : 3800pln!
I ważne info – NIE płacicie za przesyłkę przy takich kwotach, a większość sklepów z UK w tym LookFantastic, SpaceNK czy CultBeauty biorą CŁO na siebie!!! także żadnych dodatkowych kosztów!
I nie byłabym sobą gdybym nie wyłowiła w tym kalendarzu świeczkowej perełki. Dla mnie totalna nowość amerykańskiej marki Boy Smells o zapachu ASH – rewelacyjna ziemista, drzewna, ciepła. Taki właśnie typowy męski zapach z palo santo, sianem, węglem i jagodami jałowca. Trochę jak wieczór przy kominku. Już się nie mogę doczekać jak ją odpalę.
Przyszła pora na niestety największe rozczarowanie tego roku czyli kalendarz adwentowy MANKIND Advent Calendar 2021 który kupiłam na LookFantastic
W zeszłym roku pisałam Wam tutaj o nim w samych och’ach i ach’ach, że rewelacja, że tak powinny wyglądać kalendarze z kosmetykami dla panów. No więc mogę wam spokojnie powiedzieć, że choć nadal wypada on znacznie lepiej niż powtarzany od 3 lat ten sam (sic!) kalendarz w Douglas’ie to już takich zachwytów jak w zeszłym roku nie będzie 🙁
W zeszłym roku kalendarz został wydany w formie 12-dniowego kalendarza i absolutnie każdy produkt był pełnowymiarowy i właściwie z wysokiej albo mocno średniej półki.
W tym roku zaserwowano nam 25 szufladek, które w 100% odpowiadają powiedzeniu, że poszli na ilość nie na jakość. Koszt kalendarza to 518pln – niby nie ma tragedii, ale gdybym się mu lepiej przyjrzała pewnie poczekałabym do przeceny o jakieś 100pln.
Tu wybrałam TOP produkty wg mojej własnej prywatnej opinii.
AVANT Deluxe Hyaluronic Acid Vivifying Face & Eye Night Cream 50ml za prawie 500pln. Właściwie ten jeden krem zwraca koszt całego kalendarza. Jednak produkty marki są ultra drogie. Bardzo dobre ogólnie rzecz ujmując, ale mocno „przecenione”. JA najczęściej kupuję je na Westwing kiedy pojawiają się czasem w kampaniach i wtedy kosztują „normalnie” czyli w granicach 200-300pln.
Ecooking Men Hair & Body Wash wegański i w pełni naturalny kosmetyk do mycia ciała i włosów dla panów. Mój mąż bardzo lubi tą markę więc na bank będzie zadowolony. Pisałam już o niej zresztą na blogu. Jedyny minus to fakt, że mój mąż nie lubi typowych dla panów produktów 2 w 1. Szampon to szampon, a żel do mycia ciała to żel do mycia ciała. Koszt ok 100pln
Ultra mini próbka i trochę niedosyt czyli ESPA Men – The Hydrator krem mocno nawilżający dla męskiej cery. Ta próbka zajmowała całą jedną szufladę tego kalendarza, ale nawet nie będę podejmowała się przeliczania – trochę żenua
Molton Brown Orange & Bergamote 100ml żelu do kąpieli i pod prysznic. Pisałam Wam już o nich – to zawsze strzał w 10 więc nie ma się czego czepiać. ok 35pln za 100ml – niby niewiele, ale nie znam bardziej wydajnych produktów do kąpieli.
Dr Brandt Microdermabrasion Skin Exfoliant – pełnowymiarowy i drogi kosmetyk 420pln. Peeling złuszczający również w głębokich warstwach naskórka. Tylko do skóry dojrzałej, absolutnie należy omijać okolice oka i stosować min 3 dniowy odstęp między użyciami. To jeden z tych kosmetyków, które z chęcią przetestuję również na sobie.
men-u Shave Cream – krem do golenia. Mój mąż nie trawi żeli do golenia, a kremy uważa za najlepszą formę tego typu kosmetyku więc zapewne będzie zadowolony. Fakt, że ma wygodną pompkę napewno pomoże Cena ok 60pln
AHAVA Minerał Foot Cream – krem do stóp to jeden z najczęściej używanych u nas w domu kosmetyków przez mojego męża. Chyba tylko krem do rąk może się z nim równać – ale przy pracy mojego męża to zrozumiałe. Cały czas poluje na swojego Graal’a – może tym razem – kto wie 😉 – koszt ok 80pln
Na zdjęciu powyżej widać całą zawartość tego kalendarza.
Poczucie ogólnego rozczarowania i pewnego poziomu żenua dopełniło czekoladowe ciasteczko proteinowe. Cała masa kosmetyków do stylizacji włosów też jakoś mnie nie przekonuje – w dobie pandemii jakoś nie jest to top of the top potrzeb pielęgnacyjnych. Do tego jakieś supelementy diety i dużo kosmetyków w formie próbek jakoś nie nastrajają pozytywnie.
Cenowo nie wychodzi źle, bo to prawie 4-krotność wydatku czyli ok 2400pln. Wygląda to imponująco, ale biorąc pod uwagę, że 2 produkty z jego zawartości dają 1000pln to reszta 25 okienek już nie powala.
Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że sprawdzi się u mojego męża i że to On będzie zadowolony.
W następnym poście wezmę na tapetę kultowy nomen omen CultBeauty i spełnienie moich marzeń (mam cudownego męża) czyli Diptyque. Także stay tuned.
Do następnego
Patrycja