Travel

Burano czyli feria barw w pocztówkowym wydaniu…

W dzień naszej 15 rocznicy ślubu, mój mąż zabrał mnie na wycieczkę – niespodziankę. Wsiedliśmy do wodnego autobusu i popłynęliśmy w nieznane.

Zostawiliśmy piękną Wenecję za sobą i wypłynęliśmy na wody Laguny Weneckiej.

Pogoda na taką wyprawę była wymarzona. Udało się nam zasiąść za zewnętrznym tarasie i mrużąc oczy od słońca wdychaliśmy zapach wody.

Pierwszą rzeczą, która wpadła mi w oko po dopłynięciu na miejsce była stacja benzynowa – dla łodzi 🙂 Niby to nic takiego, ale samochody nie funkcjonują poza stałym lądem w Wenecji. W tych wszystkich małych urokliwych uliczkach nie spotkamy na swojej drodze wspomnianych aut ani skuterów. Wszystko dowożone jest łodziami. 

Po kilku krokach od zejścia na stały ląd – ok 7km od samej Wenecji znaleźliśmy się w bajkowym, kolorowym świecie.

Burano założono jeszcze za czasów Imperium Rzymskiego, potem już w XVI wieku rozkwitł tam przemysł koronkarski i z tego wyspa przynajmniej w teorii słynie najbardziej.

Jednak to co przyciąga do niej turystów to to jak wygląda…

Według legendy w związku z częstymi mgłami i słabą widocznością na wyspie, jedna z żon rybaków pomalowała fasadę swojej chaty na dość jaskrawy kolor, żeby łatwiej po połowach mógł on trafić do domu.

Od tego czasu domy na wyspie są malowane we wszystkich kolorach tęczy i szansa na znalezienie dwóch jednakowych jest praktycznie niemożliwa.

Nie ma też samowoli w kwestii wyboru farb – każdorazowo lokalne władze wydają zgodę na ich malowanie i mają bezpośredni wpływ na kolorystykę.

Gdziekolwiek byśmy się nie udali to 4-tysięczne wyspiarskie miasteczko nastraja bardzo pozytywnie, a energia kryjąca się w kolorach sprawia, że człowiek chce ją chłonąć całym sobą, a uśmiech nie schodzi z twarzy.

Na Burano dostać się można oczywiście jak w każde inne miejsce Laguny Weneckiej – drogą wodną.

Bilety zarówno te jednorazowe za 7,5€ jak i dobowe czy kilku dniowe można nabyć on-line albo w którymś z biur Venezia Unica.

Na miejsce dotrzeć można dwoma różnymi trasami :

  • z Piazzale Roma wybierasz autobus nr 3, który płynie na wcześniejszą wyspę Murano – słynną ze swojego szkła. Tam przy latarni morskiej znajduje się przystanek Murano Faro na którym przesiadasz się w nr 12
  • opcja druga to autobusy 4.2 lub 5.2 i przesiadka również w 12 na Fondamente Nove

W czasie zwiedzania wchodziliśmy do masy sklepów, sklepików i zjedliśmy najlepszą włoską pizzę ever, lasagne też była pycha. Na dodatek nasze typowe rachunki restauracyjne wahały się między 80€ – 120€ – tu za obiad, aperol, campari, kawę i herbatę rachunek wyniósł 42€.

Polecam to miejsce bardzo gorąco 🙂

Zarówno w Wenecji jak i na Burano królują rodzinne manufaktury – mamy zajmują się haftem, córki malują, a ojcowie pracują ze szkłem Murano. Dzięki temu daleko im to ogólno-światowego zalewu produktów z Chin.

To jeden z koronkowych drobiazgów jakie kupiliśmy w miasteczku.

Filozofia tego miejsca została przekazana na kafelku poniżej przez jedną z lokalnych artystek:

„Kolor jest jak muzyka – potrzebuje znacznie krótszej drogi na dotarcie do naszych zmysłów i obudzenie naszych emocji”

Mój ulubiony dom na tej wyspie znajdziecie na zdjęciu poniżej.

Choć wielu z nich przydałaby się świeża warstwa farby, gdzieniegdzie widać wpływ wilgoci, nie zmienia to mojego zachwytu wywołanego przez to miejsce. 

Była to dla mnie najlepsza niespodzianka na świecie i choć pogoda po południu zaczęła się psuć, a Wenecja po powrocie powitała nas deszczem, to będę tę wizytę pamiętać do końca życia i jeśli tylko będę miała okazję chętnie tam wrócę.

Na zakończenie chciałam Wam jeszcze pokazać najbardziej intensywny w swojej kolorystyce dom na tej wyspie. Aż jaśniał na tle zachmurzonego nieba i myślę, że nikt nie miałby problemów z dotarciem w jego progi.

Na fasadzie przy drzwiach znajdowała się ta urocza ozdoba, której detale zrobiły na mnie niesamowite wrażenie.

Mam nadzieję, że ten wirtualny spacer uliczkami Burano był dla Was przyjemnie spędzonym czasem. 

Zachęcił Was do krótkiego wypadu? Dajcie znać czy słyszeliście o tym miejscu, a może już mieliście okazję je odwiedzić?

Pozdrawiam i jednocześnie zapraszam na kolejną, ostatnią już część zdjęć z naszej wyprawy do Wenecji, która na blogu pojawi się niedługo.

Patrycja 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

cww trust seal