Marzenia do spełnienia czyli kominek bez dymu…
Kiedy wprowadzaliśmy się do naszego mieszkania już na etapie jego urządzania planowaliśmy mieć bio kominek w sypialni.
W planach był montowany na ścianie kominek wyglądający trochę jak obraz w ramie.
Minęło kilka lat w czasie których zawsze było coś ważniejszego niż ten zakup, z czasem gdzieś o nim zapomnieliśmy, ale okres przymusowego spędzania czasu w domu zaowocował sporymi zmianami, przemeblowaniem w naszej sypialni i całkowitej metamorfozie pokoju młodej, a także nie jednym, a ostatecznie dwoma bio kominkami w naszym M.
Zanim napiszę coś więcej o tym jak to wygląda u nas podzielę się z Wami listą plusów i minusów posiadania takiej urokliwej dekoracji.
Plusy
- absolutnie największym plusem bio kominków jest możliwość postawienia go w zasadzie wszędzie w domu – montaz ścienny, sypialnia, salon czy nawet łazienka
- ogień – znacznie większy niż ten, który może nam zaoferować świeca, zdecydowanie ociepla i uspokaja tworząc niezwykły nastrój
- nie wymaga żadnych podłączeń do przewodów kominowych (produktem spalania paliwa z bio kominka jest dwutlenek węgla i para wodna – co w przypadku regularnego wietrzenia pomieszczeń jest całkowicie bezpieczne)
- nie potrzebujemy drewna ani co za tym idzie nie ma żadnego popiołu czy sadzy do sprzątania
- olbrzymi wybór stylów i modeli – jesteśmy w stanie dobrać kominek pasujący idealnie do każdego wnętrza
- relatywnie niska cena – sprawdźcie – myślę, że będziecie mile zaskoczeni
MINUSY
- nie może być traktowany jako jedyne źródło ogrzewania – taki mały kominek jak te które kupiliśmy jest w stanie podnieść temperaturę w pomieszczeniu o maksymalnie 2 stopnie
- musimy pamiętać o regularnej wentylacji (nie wydaje mi się, żeby to był de facto problem w jakimkolwiek domu, ale uznałam, że warto o tym wspomnieć
- jeśli już zdecydujemy się na odpalenie wolno stojącego bio kominka nie możemy go przenieść w inne miejsce w trakcie jego palenia ani przez dłuższą chwilę po jego zgaszeniu (rozumiem, że może to być wadą jeśli stawiamy go np na tarasie i zaczyna padać)
W mojej opinii właściwie tylko ten ostatni punkt może się okazać kłopotliwy tak więc w ogólnym rozrachunku uważam, że to genialny element designu.
Pierwszym, który pojawił się u nas był Tango 3 kupiony na stronie producenta kratki.pl
Do kominka zamówiłam od razu 3 litrowe butelki bio paliwa, lejek (okazał się całkowicie zbędny) oraz ceramiczne kamienie, które moim zdaniem są genialną ozdobą (w ogóle się nie brudzą czy nie osmalają, ale nie układam ich na samym palenisku ponieważ zwyczajnie odetną dopływ powietrza i ogień będzie bardzo słaby) Można jeszcze dokupić ceramiczne drewienka, ale w mojej opinii nie są one specjalnie urodziwe, sporo kosztują i żeby stworzyły ładny efekt powinno się ich zamówić więcej, a to groziłoby zapłaceniem za dodatki więcej niż za sam kominek.
Pro-Tip – w Rossmannie kupiłam za kilkadziesiąt groszy plastikowe buteleczki o poj. 100ml i do nich rozlałam paliwo. Nasze bio kominki mają pojemnik na 200ml, który starcza na mniej więcej 1-2h palenia i z tych buteleczek najłatwiej jest wlewać odpowiednią odmierzoną ilość płynu bez rozlewania dookoła.
Kominek na tyle zrobił wrażenie na moim mężu, że sam wybrał kolejny model do salonu. Zależało nam na tym by jego rozmiary nadal były relatywnie kompaktowe i by można było go przenieść bez problemu na wieczorne posiadówki na tarasie i tak oto do naszego domu dotarł Hotel Mini.
Ten model w odróżnieniu do poprzednika ma zasuwane palenisko zatem łatwiej jest go utrzymać w czystości. Do środka trudniej jest się dostać kurzowi, który w trakcie spalania może trochę dymić. Przy czym do tego pierwszego jest dołączona specjalna płytka którą montuje się na takim metalowym pałąku i zamyka się dopływ powietrza do paleniska albo wspomnianego już kurzu.
Mnie osobiście bardzo podoba się forma tego, który mamy w sypialni, ale ogień wygląda bardziej „prawdziwie” w tym, który wybrał mój mąż ponieważ palenisko jest podłużne.
Poza kamieniami umieściłam tam również pojemnik na olejki zapachowe, w tym poprzednim modelu byłoby na niego zdecydowanie za mało przestrzeni.
Kominek na tyle spodobał się nie tylko nam ale i mojej teściowej, że zamówiliśmy kolejny model – tym razem Tango 1 w kolorze czarnym. Jest to najmniejszy chyba bio kominek przynajmniej jeśli chodzi o tego konkretnego producenta i kupiliśmy właśnie ten ze względu na relatywnie małą powierzchnię salonu w jej mieszkaniu.
Z dobrego źródła wiem, że jest zachwycona – okazuje się, że kominek od dawna był i jej marzeniem, a mieszkając w bloku nie wiedziała, że w tak prosty sposób może mieć namiastkę „prawdziwego”. Myślę, że taki prezent na dzień mamy sprawił jej sporą frajdę i był jakże inny od perfum czy kwiatów.
Zdecydowanie do listy plusów należałoby dopisać chyba, że jest to właśnie genialny pomysł na nietypowy prezent.
Mam nadzieję, że ten post okazał się dla Was ciekawy.
Zastanawiałam się czy pisać o nich teraz czy może poczekać do jesieni. Wiem jednak, że w raz z dłuższymi dniami i cieplejszymi wieczorami będzie nam towarzyszył na tarasie i zapewniał nam wyjątkowy nastrój gdy zasiądziemy sobie we dwoje z lampką wina przy dźwiękach delikatnej muzyki w tle i będziemy mogli wpatrywać się igrające płomienie. Naturalne piękno ognia zamknięte w tej minimalistycznej i eleganckiej formie tworzy niecodzienny klimat.
Uważam, że marzenia należy spełniać i cieszę się, że choć na spełnienie tego konkretnego trochę czekaliśmy to było warto. Dobry nastrój, miła atmosfera i idealne towarzystwo potrafią wyczarować magiczne chwile nawet wtedy kiedy pozornie nie dzieje się absolutnie nic.
Życzę Wam tylko miłych i magicznych wieczorów i żegnam się z Wami do następnego.
Patrycja