Lifestyle

Ranking świec 2020 i świeczkowy „know how” czyli SelfCareSunday w blasku świec…

Powiem Wam, że było w czym wybierać do tego rankingu. Jedne lepsze od drugich choć nie obyło się bez wpadek. Wpadki co prawda może nie tak spektakularne jak tak zeszłoroczna z Home Aroma & Dorota o których pisałam tutaj (choć trzeba im uczciwie przyznać, że teraz przynajmniej cena jest dość rozsądna, bo wcześniejsze 45-55pln to był rozbój w biały dzień).

Jednak przejdźmy do rzeczy. 

Wiecie, że świece to regularny towarzysz naszego domowego życia i nawet na wakacjach zdarza się nam je kupować albo zabierać z domu (były doskonałym kompanem wieczornych rozgrywek w 1000 😉

Kiedyś mój mąż trochę krzywo się na to patrzył i traktował je jako zbędny wydatek. A teraz? – teraz przychodzi do domu i mówi – O jeszcze niczego nie odpaliłaś?! 

Uwielbiam to, że i jemu zaczęło to sprawiać sporą frajdę – stąd też jednym z moich prezentów gwiazdkowych od niego okazał się być piękny duet świec. Jednak zanim przejdę do rankingu chciałabym Wam podrzucić takie małe „know how” świeczkowe.

Jakiś czas temu rozmawiałam z moim przyjacielem, który mówi do mnie: 

„No litości, przecież zapalenie świeczek toż to żadna filozofia. Od wieków ludzie świece zapalają w ten sam sposób!” 

Skończyło się na tym, że mój własny prywatny mąż dał idealny przykład i lekcję obrazkową pt. Dlaczego świece należy zapalać tak, a nie inaczej.

Faktu, że nie stawiamy świec w przeciągu lub blisko otwartego okna czy przy wiatraku uznaję za całkowicie oczywisty i pisać o tym nie będę.

Jednak już kolejny punkt czyli nie odpalanie świecy po wyjęciu z przesyłki – zimnej czy prosto ze sklepu jeśli temperatura na dworze jest niska – nie mogę ominąć.

Świeca MUSI swoje odstać tak, żeby olejki eteryczne się „ułożyły” i nie wyparowały po 5 minutach od odpalenia. Na bank macie w domu jakąś inną i z tą nową możecie poczekać ten 1 dzień, żeby się zaaklimatyzowała.

Kolejna rzecz:

Ile razy zdarzyło się Wam kląć w żywy kamień, bo świeca pali się w dół wąskim tunelem i co byście nie robili, jak nie skrobali czy oblewali ścianki ciepłym woskiem to nie chce palić się równo?! Zdarzało się kiedyś i mnie oj zdarzało i osiągałam poziom frustracji lvl master.

Jest na to proste rozwiązanie:

ZAWSZE palimy świecę tak długo jak długo zajmie jej roztopienie się wosku, aż do brzegów naczynia!

Na niektórych świecach piszą 1-2h, ale zauważyłam, że to w dużej mierze zależy od wielkości, a właściwie średnicy świecy. Te małe 35g świeczki potrzebują czasem ledwo 30-40 minut i same w sobie starczają na jakieś 2 razy jeśli chodzi o palenie, a takie np. 3 knotowe potrzebują 3h.

Po roztopieniu się wosku do brzegów możecie być spokojni – tunelowe wypalanie Wam nie grozi.

I ostatnia sprawa – na zdjęciu powyżej widzicie 1 z 2 zdjęć wspomnianej wcześniej historyjki obrazkowej, która powstała dzięki mojemu mężowi.

Knot świecy nie może być dłuższy niż ok 0,5cm!, a wcześniej odpalona już świeca MUSI mieć np. przy pomocy zwykłej chusteczki urwany/skrócony knot w miejscu w którym Ci na to „pozwoli”.

I teraz wracając do tego zdjęcia powyżej – świeca palona regularnie przez ponad 3 tygodnie jest piękna, czysta i bielutka zarówno jeśli chodzi o wosk jak i o ścianki tumblera.

A teraz popatrz na zdjęcie poniżej. Na górze knota był taki spalony „grzybek”. Mój mąż stwierdził, że to całe ogarnianie knota jest zbędne i takie to tylko moje gadanie. No więc fotka została zrobiona jakieś 60 sekund po odpaleniu przez niego świecy. Wygląda jak regularny kopciuch, oczyszczacz powietrza w salonie zwariował i zaczął pracować na najwyższych obrotach, a na dodatek ten nadpalony knot spadł do środka do wosku i go ubrudził. Szybka operacja i wszystko wróciło do normy, ale gdyby to się paliło dłużej to wosk zmieniłby swoje właściwości zapachowe, wyglądałby brudno i brzydko i cała frajda z ultra luksusowej świecy poszłaby nomen omen z dymem.

I to by było na tyle w kwestii wykładu o paleniu świec 😉

Teraz przechodzimy do samego rankingu.

Znalazły się w nim jedne polskie świece, ale to mam nadzieję, tylko dlatego, że nie wszystkie na które miałam ochotę udało mi się przetestować.

Wśród polskich marek (którym kibicuję) na swoją kolej czekają świece od Basi z YUSH – słyszałam o nich dużo dobrego. Kolejne to te od Ekomaniaczek – też sporo pozytywnych recenzji i duża grupa fanów.

Zatem pora na miejsce nr 3 na podium. To polska marka, która z powodzeniem staje w szranki z topowymi zagranicznymi czyli Candly & Co.

To prawdziwa mała manufaktura gdzie z wegańskiego wosku powstają niebywałe olfaktoryczne cuda. 

Dla nikogo z Was nie jest tajemnicą, że kocham Dior’a miłością wielką, a co za tym idzie bazę ich zapachów czyli ekstrakty z francuskiego Grasse. I z tej właśnie perfumiarskiej mekki pochodzą świece marki, a właściwie ich dusze o 20% nasyceniu perfum.

Wszystkie kompozycje są doskonale przemyślane i limitowane co przydaje im wyjątkowości. Będę tęsknić za bukietem nr 11, której winogronowa woń dawała genialny słodkawy posmak. Pięknie i czysto się palą i niech najlepszą reklamą będzie moje kolejne 3 dni temu złożone zamówienie – tym razem trzech świec oraz saszetki zapachowej właśnie z tą obłędną kompozycją nr 11.

PS. I jeszcze jedna genialna rzecz – opakowania z ironicznymi, zabawnymi i lekkimi hasłami w stylu CAN’T ADULT TODAY czy BEING AN ADULT IS MOSTLY JUST GOOGLING HOW TO DO STUFF 😀

Zatem lądują na podium i mogę je polecić z czystym sumieniem i wielką radością!

Jestem stała w uczuciach i 2 miejsce dla Jo Malone London było zapewnione jeszcze zanim powstał chyba pomysł na ten post. Miałam i mam ich już tyle, opisywałam je zarówno na moim Instagramie jak i tu na blogu tu.

Są po prostu świetne – pięknie się palą, pachną dokładnie tak jak wody toaletowe choć zdarzają się takie, które występują jedynie w formie świec.

Owszem są kosztowne, ale nie najdroższe jakie miałam okazję mieć. Wiem również, że będą mi nadal towarzyszyły, bo są warte swoich pieniędzy tym bardziej, że regularnie staram się korzystać ze wszyskich możliwych zniżek jakie wpadną mi w ręce.

PS. Nie ma lepszych świec do kąpieli – jeśli chcesz się zanurzyć w takim aromatycznym SPA to nie znajdziesz lepszych. Zestaw olejek do kąpieli + żel do mycia ciała i świece, których zarówno aromat jak i blask przeniosą Was daleko daleko od wszelkich problemów dnia codziennego, ukoją wasze zmysły i duszę. Dla mnie to świece, które w swoim DNA mają #SelfCareSunday

Jeszcze nie miałam okazji przetestować wszystkich, ale do moich faworytów zaliczam:

  • Myrrh & Tonka – absolutnie cudowna mglista jesień przy kominku 
  • Oud & Bergamote – klasyczne ultra eleganckie męskie perfumy – boskie
  • Peony & Moss – piwonia i mech – limitowana świeca z której dochód przeznaczony jest na cele charytatywne (na stronie angielskiej już jest nowa odsłona) – świeża wiosenna kompozycja – sama przyjemność 
  • Pomegranate Noir – to była miłość od pierwszego wejrzenia. Mam zarówno świece, żele jak i wodę toaletową. Kompozycja na bazie słodkiego granatu, maliny, śliwki przełamana ostrością różowego pieprzu z drzewno korzennymi aromatami. Zupełnie zasłużenie jest jednym z bestsellerów marki

Polecam spróbować choć jedną i zobaczyć całą tą otoczkę jaką daje JML experience – pudełka, pachnąca bibuła, długie eleganckie zapałki, wstążki pudełka – cudowne.

Pierwsze miejsce przyznaję ex aequo. Nie mogłam się zdecydować, a jedna i druga świeca są absolutnie genialne i każda kompletnie inna.

Najdroższe świece jakie do tej pory miałam i taką, która w 200% jest wierna zasadom aromaterapii i działa tak serio serio.

Neom Organics powstało z potrzeby zestresowanej i zabieganej reporterki, która zaczęła szukać ukojenia w olejkach eterycznych. Stworzyła serię REAL LUXURY z 24 esencjonalnymi olejkami i w tym 4 główne linie:

  • Tranquility – Better Sleep – tu lawenda gra pierwsze skrzypce, ale jest jednocześnie świeża i bardzo daleka w aromacie od babcinych kulek na mole. To jak całe ciało staje się przyjemnie ciężkie, a oczy same się zamykają – coś niesamowitego. Nie polecam odpalać jeśli macie coś jeszcze do zrobienia, bo odpalenie tej świecy gwarantuje Wam jedno –  zapowiedź perfekcyjnego snu, głębokiego mocnego i odprężającego. Mistrzostwo świata i odkrycie 2020 roku!
  • De-Stress Complete Bliss – Less Stress – niesamowita wyciszająca mieszanka delikatnie podbita lawendą. Jest po niej autentycznie błogo i przyjemnie. Gonitwa myśli ustaje i człowiek jest się w stanie skupić na tym na czym powinien. Doskonała
  • Happiness – Mood Boost – na tę właśnie czekam – ta ma być pobudzająca oparta na cytrusach, neroli i mimozie z dodatkiem świeżej trawy – oczekiwania mam co do niej dość wysokie i mam nadzieję, że nie zawiedzie!
  • Feel Refreshed – More Energy – tu też cytrusy, ale taka wersja bardziej pobudzająca w połączeniu z bazylią – jest szansa, że i ta z czasem u mnie zawita.

PS. Jeśli wierzycie w medytację, holistyczne podejście do dbania o swoje zdrowie duszę i ciało to te świece razem z woskami do masarzu, sprayami do poduszek i dyfuzorami mogą się z powodzeniem stać waszymi ulubieńcami. Jeśli jednak nie wierzycie w aromaterapię to proponuję spróbować choćby po to by zmienić zdanie. Znam już kilka osób, które spróbowały i się nie zawiodły.

Podpisuję się pod nimi obiema rękami

Diptyque Paris – świece tak luksusowe i tak kultowe jak to tylko możliwe. W 100% zasłużone miejsce na górze podium.

Pachną przepięknie, ale co najważniejsze jednostajnie. Od pierwszego rozpalenia do ostatniego poziom aromatu utrzymuje taką samą moc. I ważne – nie każda z nich jest intensywna – zależy od kompozycji, ale siła każdej z nich jest stała przez cały czas palenia, a to naprawdę nie lada dokonanie.

Nie mam pojęcia jak oni to robią w tym Paryżu, ale ten wosk nie roztapia się w trakcie palenia poniżej pewnego poziomu, dzięki czemu zatrzymuje olejki eteryczne przez cały czas na niezmienionym poziomie – mistrzostwo.

Jest drogo, nawet bardzo, ale jak żadna inna – w przypadku tej powiedzenie wiem za co płacę jest jak najbadziej na miejscu. Niby mała – mówię tu o standardowej świecy ok 250g, ale to są bite 3 tygodnie, a nawet dłużej regularnego palenia po kilka godzin i to efekt nieporównywalny z żadną inną świecą jaką kiedykolwiek miałam.

Podobają mi się ich opakowania, ta dbałość o każdy szczegół szczególnie w edycjach limitowanych do których nawet nie mogę wrzucić Wam linka, bo np. ta czarna z białymi wzorami była dostępna przez 4 dni na ich stronie, a dochód z jej sprzedaży zasilał fundusz do walki z covid-19.

Kompozycje zapachowe są wg mnie niesłychanie spójne, nie ma tam zbytnich wariacji, ale wszystko jest skrojone idealnie.

Baaaardzo długo nosiłam się z zakupem i pierwszą zamówiliśmy u nas na notino. Bardzo się „bałam” wydać małą fortunę na świecę. Kolejne przybyły już prosto z Paryża – cena ta sama + próbki i boskie opakowania.

Jestem zachwycona naprawdę autentycznie zachwycona i cieszy mnie niezmiernie fakt, że czekają na mnie 3, a każda z nich jest wyjątkowa. Nie będę ich oczywiście kupować co miesiąc, przez wzgląd na cenę, ale wiem, że odpalanie ich będzie celebracją na którą zarówno ja jak i one zasłużyły. 

Aromat luksusu i niewymuszonej elegancji.

PS. Polecam bardzo – szczególnie jeśli szukacie jakiegoś ekskluzywnego pomysłu na prezent. Tylko koniecznie pamiętacie o „świeczkowym know how”, bo zmarnowanie takiej świecy byłoby po prostu smutne.

ZARA X Jo Malone – pisałam już o nich ostatnio tutaj i niedługo po premierze świec tutaj. Nie będę się zatem wielce rozpisywać.

Jeśli chcecie za ułamek ceny zobaczyć na czym polega fenomen luksusowych świec Jo Malone London czy Jo Loves tworzonych z doskonałej jakości składników to gorąco je Wam polecam.

PS. Jeśli lubicie ciepłe jesienne klimaty to polecam drzewne Ebony Wood, a jeśli w duszy gra Wam cytrusowa świeżość to Vetiver Pamplemousse.

Parks London – kupiłam kilka ich świec na polskim Westwing.

Jeśli przyjdzie Wam trafić je w dobrej cenie to są to bardzo przyzwoite, naturalne i dobre świece. Ładnie opakowane i intensywnie pachnące. Ja sama z przyjemnością do nich wracam i Wam też je polecam.

Chyba jedyny powód dla którego nie kupuję ich częściej to dość słaba dostępność na naszym rynku choć wspomniany wcześniej sklep internetowy ma je regularnie w różnych kampaniach.

Mam nadzieję, że znaleźliście tu coś dla siebie.

Ja nie ukrywam, że nawet samo pisanie o świecach sprawia mi olbrzymią frajdę – lubię je i znam i nie wyobrażam sobie naszego domu bez nich. Nawet teraz gdy piszę dla Was ten post świeca towarzyszy mi na stoliku obok komputera – dla ciekawskich powiem, że to jedna z ostatnich świątecznych świec pachnących lasem, które mi zostały. Patrząc na ośnieżony krajobraz za oknem – jak znalazł 😉

Życzę Wam dużo ciepła wewnętrznego, świeczkowego blasku i cudnego aromatu w te zimowe jeszcze dni. Ja idę na moje SelfCareSunday’owe SPA do wanny – oczywiście przy świecach.

Cudownej niedzieli i do następnego.

Patrycja 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

cww trust seal