Nieoczywiste ciepło dla niej i dla niego czyli orientalny duet od CHANEL i KENZO…
Pierwszą parą jaką postanowiłam wziąć na warsztat na blogu będzie orientalny duet gdzie rolę męską gra CHANEL Allure Edition Blanché, a damską wspomniane we wstępie do tego działu KENZO Jungle.
CHANEL Allure Homme Edition Blanché to pierwsze męskie perfumy tej marki, które wybraliśmy z moim mężem dla niego.
Jesteśmy oboje zawsze razem przy zakupach pachnideł wszelkiego rodzaju ponieważ mamy kompletnie odmienne gusta jeśli chodzi o zapachy. Nie chcąc nikogo na siłę uszczęśliwiać, a w przypadku perfum, głównie unieszczęśliwiać wybieramy się po nie wspólnie. Czasem wychodzimy z pustymi rękami albo próbkami, ale ponieważ cierpliwość nie jest specjalnie zaletą żadnego z nas to zazwyczaj używamy zapachu w perfumerii, idziemy na dalsze zakupy i wracamy po flakonik jeśli zdał próbę czasu albo nie.
Wracając do meritum – pierwszą ich butelkę kupiliśmy na lotnisku i mogę z całą pewnością powiedzieć, że są to moje ulubione perfumy mojego męża.
Jest to kompozycja zupełnie nieoczywista. To trochę takie połączenie ognia i lodu. Pierwsze nuty są bardzo świeże i cytrusowe – można by powiedzieć nawet, że aż lodowo chłodne. Aby za chwilę przeistoczyć się w ognisty ciepły orientalny klimat.
Zapach w odróżnieniu od większości kompozycji marki zamknięto w nieprześwitującym lekko złotawo – miedzianym flakonie. Z jednej strony to typowa dla CHANEL klasyczna i niewymuszona elegancja, ale podana z lekkim twistem.
Jest to kolejna odsłona serii Allure:
- pierwszy był CHANEL Allure Homme – świeżo-drzewna kompozycja, gdzie lekkość cytrusów – mandarynki i kolendry równoważy korzenne drzewo cedrowe i czarny pieprz z Madagaskaru
- kolejna wariacja na temat tego zapachu pojawiła się wraz z edycją CHANEL Allure Homme Sport gdzie ta mandarynka wydaje się być aż musująca, dużo świeższa i orzeźwiająca – połączona została również z drzewem cedrowym, ale tu końcem zapachu jest białe piżmo, które podkreśla jego zdecydowanie bardziej sportowy charakter.
- gdybyśmy chcieli ten sportowy akord wynieść jeszcze wyżej i zwiększyć jego poziom intensywności to można by się zainteresować CHANEL Allure Homme Sport eau Extreme gdzie cedr został przesłonięty przez zielone igliwie marokańskiego cyprysu. Jest to kompozycja spójna ze wszystkimi powyżej opisanymi , ale dla mnie jest dużo bardziej gorzka i intensywna w odbiorze.
- wraz z nadejściem CHANEL Allure Homme Edition Blanché można mówić o zdecydowanym zejściu z obrotów.
nuty zapachowe:
– nuta głowy: cytryna, bergamotka
– nuta serca: biały pieprz, różowy pieprz
– nuta bazy: drewno cedrowe, wetiweria
Ten orientalno-świeży koktajl łącząc cytrusową świeżość cytryny i bergamotki z orientalnym drewnem sandałowym z Nowej Kaledonii, wetiwerem z Haiti i wanilii z Madagaskaru jest zapachem, który w odróżnieniu od swoich poprzedników idealnie pasuje właśnie na zimniejsze miesiące ewentualnie świetnie się sprawdzi we wszystkich bardzo ciepłych kierunkach.
Ciekawostka: Jeśli jeszcze nie mieliście okazji tego przetestować albo zauważyć – wszystkie ciężkie, intensywne, słodkawe i duszące perfumy doskonale grają właśnie z ciepłym klimatem Dlatego np. jadąc do Turcji czy Dubaju jaśmin, paczula czy oleje arganowe pachną tam tak nieziemsko przyjemnie.
Pisałam Wam, że będę w tych postach w okresie przedświątecznym wrzucać linki do zestawów – ale CHANEL w zasadzie takich nie robi :/ Za to wszystkie wyboldowane linki są do różnych sklepów i zważywszy na zbliżający się BLACK FRIDAY może upolujecie je w znacznie obniżonej cenie – są tego zdecydowanie WARTE 🙂
Skoro już się „nagadałam” w dziale męskim 😉 to pora na moje największe zaskoczenie jeśli chodzi o perfumy damskie i jednocześnie mój go to zapach na ponurą jesień i zimne dni czyli KENZO Jungle L’Élephant.
Jak już pisałam w poprzednim poście otwierającym dział z perfumami nie było dla mnie kiedyś zapachu, który uważałabym za bardziej obrzydliwy na świecie – był kwintesencją wonnego koszmaru. A teraz? – Teraz autentycznie od jakichś 3 lat nie wyobrażam sobie zimy bez nich, a jeśli jesień jest chłodna i ponura to „słoń” szybciej wydostaje się na zewnątrz z dżungli flakonów i flakoników.
Historia tego zapachu sięga praktycznie początków mojego liceum 1996 rok (nie ma to jak poczuć się staro ;), a nazwa wzięła się od pierwszego paryskiego butiku japońskiej marki. Projekty twórcy tego domu mody zawsze charakteryzowały się połączeniem tego co gra i żyje w naturze w najodleglejszych jej zakątkach z tym co wielkomiejskie, a jednocześnie klasyczne.
KENZO TAKADA zaserwował nam prawdziwy egzotyczny koktajl, w którym ten wielkomiejski klimat łączy się z surowością i agresywnością kolorowej, momentami mrocznej i dusznej dżungli.
- nuta głowy to goździki, goździki i jeszcze raz goździki – z początku bardzo ostre – mogą autentycznie aż odrzucać, by potem zyskać znacząco słodszy charakter, kardamon, mandarynka i kmin.
I choć zaraz opiszę pozostałe nuty w tym zapachu, to jest to jedyna znana mi kompozycja, która w zasadzie od początku do końca funkcjonuje trochę na takim permanentnym loopie – wszystko wraca i zaczyna się od nowa.
- nuty serca to ylang-ylang, lukrecja, heliotrop i mango – czyli sama słodycz i owoce, po których intensywność tej mieszanki zyskuje na mocy.
Coś na co nie można w przypadku KENZO Jungle L’Éléphant narzekać to brak trwałości – w zależności od kondycji naszej skóry są w stanie spokojnie wytrzymać cały dzień, a czasem i dwa, zaś na ubraniach utrzymuje się jeszcze dłużej.
- na nuty bazowe składają się te najcieplejsze i najgłębsze w wyrazie tony – wanilia, bursztyn, paczula i drzewo kaszmirowe.
Całość jest ewidentnie ciężka orientalna, jak zimowa korzenna mieszanka przypraw. Gdybym miała podsumować go jednym słowem to chyba byłby sexowny jeśli dwoma dołożyłam bym drapieżny.
Mam szczerą nadzieję, że te opisy choć dość osobiste – w końcu każdy z nas odczuwa zapachy inaczej – przeniosły Was choć w niewielkim stopniu w mój pachnący świat.
Dajcie koniecznie znać czy interesuje Was, któryś z tej pary? Może je mieliście, a może chcielibyście sięgnąć po jeden z nich?
Do następnego
Patrycja
PS. Tu zamieszczam linki do tych sklepów w których samej zdarza mi się coś kupować i mogę je polecić – w jednym z nich na dzień dzisiejszy 26.11.2019 jest prawdziwie mistrzowska promocja 😀
2 komentarze
Monika
Cudowne zapachy Pati, ja też uwielbiam robić zakupy z mężem zawsze dobrze trafiamy 😘😍⭐️
comfortinbeauty
🙂 widziałam, że teraz trafiły się Wam cudeńka od Cartier – miałam La Panthere <3 boski zapach