Makijaż,  Pielęgnacja

Pewniak i ten o którym marzyłam czyli druga część podsumowania kalendarzy adwentowych 2021…

Dzisiejszy post zaczynam od absolutnego MUST HAVE wśród kalendarzy adwentowych. Jeśli nadal nie wiesz jaki kalendarz wybrać dla siebie w przyszłym roku to ten z Cult Beauty jest tytułowym pewniakiem.

Nie można z nim nie trafić. Warto za wczasu sobie odkładać na niego środki, bo tak jak opisywany w poprzednim poście kalendarz od SpaceNK ten też kosztuje ok 1000-1100pln. Warto też zapisać się na waitlist gdy tylko pojawia się takie info na „kultowej” stronie, bo w tym roku kalendarz nawet nie zdążył trafić do normalnej sprzedaży w pierwszej turze tzn. nie pojawił się w ogóle na stronie i można go było kupić tylko via link z mail’a dla tych zapisanych na liście oczekujących. To kalendarz, który co roku bije własne rekordy sprzedaży i rozchodzi się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki w godzinę może dwie.

W zeszłym roku tak jak tu pisałam było rewelacyjnie, w tym równie doskonale. Zapłaciłam 1140pln, a dostałam kosmetyków za oszałamiające 4700pln. Kalendarz ma 25 okienek w których znalazło się 38 produktów z czego aż 22 to kosmetyki pełnowymiarowe!

Znajdziemy tu same marki selektywne co oznacza ni mniej ni więcej, że są to same drogie i niejednokrotnie luksusowe, ale co ważniejsze uznane kosmetyki. Nikt tu nie wrzuca rzeczy, które kiepsko się sprzedają byle tylko „zapchać” czymś te okienka. To oczywiście doskonała reklama dla samych marek, ale zważywszy na fakt, że dostajemy często pełnowymiarowe kosmetyki to dużo czasu minie zanim będziemy potrzebowały kolejnego opakowania.

Teraz przedstawię Wam moje TOP 5 z tego kalendarza

Supergoop! Glowscreen SPF 30 78pln Jak już Wam pisałam tutaj o nim jest to absolutnie rewelacyjny krem z spf, bardzo lekki więc super również dla cery tłustej. Doskonale nadaje się sam do ujednolicenia kolorytu skóry i jej ochrony, może być świetną bazą pod podkład i dodatkowo sprawdzi się jako rozświetlacz. 

Victoria Beckham Beauty Posh Lipstick in Pout 144pln – absolutnie przepiękne opakowanie, ciężkie, eleganckie, a sam kolor – klasyczny nudziak w zgaszonym różu. Jest cudownie bezzapachowa, a to jak wygląda i maluje się tą szminką to sztos. Szkoda tylko, że cały czas biegamy w maseczkach :/

Auto Correct Sunday Riley 269pln Rozjaśniający i ultra nawilżający krem pod oczy z kofeiną zmniejszającą opuchliznę i zasinienia wokół oczu – mój top wybór przy porannej pielęgnacji. Naprawdę mega. Marka na bank doczeka się osobnego postu tu na blogu. U nas do kupienia w Sephorze – póki co czegokolwiek się od nich nie dotknę okazuje się rewelacją.

OSKIA Isotonic Hydra Serum 425pln  Serum z kwasem hialuronowym, ceramidami, elektrolity i aminokwasy. Doskonały skład i świetne serum w okresie jesienno-zimowym. Na ostatnich wakacjach mieliśmy ze sobą OSKIA City Life Anti-Pollution Cleansing Concentrate ok 200pln – doskonale się spisywał przy zmywaniu pozostałości filtrów i basenowej wody. Stał się nawet ulubieńcem mojego męża.

SUMMER FRIDAYS Cloud Dew Oil-Free Gel Cream Moisturizer 50ml 202pln Krem nawilżający od marki, której maskę znalazłam w poprzednio opisywanym kalendarzu od SpaceNKKrem w formie beztłuszczowej zatem doskonały również dla cer tłustych. U nas do dostania w Sephorze Rewelacyjny skład – ceramidy, peptydy, kwas hialuronowy, arginina, dużo ekstraktów roślinnych. Sam sztos 🙂

Na kolejnych zdjęciach pokażę Wam zawartość kalendarza podzieloną na kilka kategorii i wypiszę marki, które się tu jeszcze pojawiły. 

Ku mojej wielkiej radości przeważa pielęgnacja. I choć może powinnam to napisać w podsumowaniu, to aż się prosi przed tym „listowaniem” marek zaznaczyć, że przy wartości końcowej ok 4700pln jeden! produkt przy podziale ceny zakupu na 38 wynosi ok 30pln!

  • dr Barbara Sturm
  • OSKIA
  • Algenist
  • Augustinus Bader
  • Medik8
  • Supergoop!
  • Kate Somerville
  • Patchology
  • fresh
  • Glow Recipe
  • Sunday Riley
  • Odacite 
  • Drunk Elephant
  • Youth to the People
  • Jordan Samuel
  • Inkeylist
  • The Ordinary
  • Summer Fridays 
  • Farmacy

A teraz znajdźcie markę na tej liście może poza The Ordinary czy Inkeylist z której cokolwiek udałoby się Wam kupić za 30pln. – tak to tu zostawię.

Sekcja makijażowe też jest niczego sobie. Może małym faux pas jest fakt, że znalazłam tu dwie maskary, z drugiej jednak strony jedna od Too Faced jest w formacie podróżnym idealnym do torebki czy na wyjazd, a druga od Sweed (dla mnie totalnie nieznana marka) jest pełnowymiarowa.

Do tego format podróżny sypkiego pudru od Laury Mercier – błogosławieństwo kiedy nie trzeba zabierać na urlop całego słoju La Mer. Wspomniana wcześniej pomadka od Victorii Beckham, którą można ozłocić błyszczykiem z drobinkami od Vieve. Do makijażu oczu spory wybór – paleta od Róen, cienie pojedyncze od Chantecaile i Charlotte Tilbury, liner w pisaku od Natasha Denona, rozświetlacz do twarzy i ciała w płynie od Tinted, kultowy bronzer NARS w kolorze Laguna i na koniec świetny pędzel od iT cosmetics.

Co prawda cienie pojedyncze mogłyby się trochę bardziej różnić kolorami od palety, z drugiej strony tworzy to w całości ultra spójny look.

Na koniec zebrałam do „jednego wora” rzeczy z kategorii inne.

Dwa kosmetyki do włosów od marki Briogeo w tym peeling do skóry głowy – zostałam wielką fanką.

Po raz …. Molton Brown żel do kąpieli i pod prysznic o pojemności 100ml – zawsze będę na tak!

Ekskluzywna sól do kąpieli od ESPA z serii Modern Alchemy – rewelka.

Suplement diety od dobrze już znanej marki HUM Nutrition – w tym wypadku 2000 jednostek witaminy D3

I wyjątkowy niewypał w postaci bestsellerowej świecy od Belli Freud o landrynkowo okropnym aromacie i nazwie Loving. Szczęśliwie młoda jest zachwycona i porwała ją do siebie, a mnie oszczędziła wąchania tego ulepku.

Nadal uważam ten kalendarz za jeden z najlepszych ever choć w tym roku w punkt z absolutnie każdym praktycznie produktem trafił SpaceNK, ale pora na spełnienie marzeń…

Diptyque Paris absolutne spełnienie marzeń, które zawdzięczam mojemu mężowi (wielki fan marki). Był to całkowicie nieplanowany i potwornie drogi kalendarz „na którym” zysk jest relatywnie niewielki. Zatem w odróżnieniu od 3 poprzedników nie można tu mówić o opłacalności. to czysta i przepiękna fanaberia.

Przy dzisiejszym kursie £ te £320 to wydatek rzędu 1700pln czyli podobnie do kalendarza od Jo Malone London

Ta fanaberia i prezent od mojego męża sprawiły nam obojgu niesamowitą frajdę. Jednak i dla „dziewic” które nie znają marki, mają za daleko do którejś z perfumerii Galilu, żeby organoleptycznie zapoznać się z ich ofertą może to być całkiem udana forma zapoznawcza. Choć to dość kosztowna „próba” to dostajecie w absolutnie przepięknej i zjawiskowej oprawie bardzo szeroki przekrój produktów tej paryskiej firmy. I jestem skłonna się założyć, że każdy kto ceni sobie uwielbienie do designu, zapachu i doskonałej jakości świec się nie rozczaruje.

Diptyque to prawdziwa nisza. Nisza kosztowna, która gdy znajdziemy tam coś dla siebie okazuje się być warta każdej wydanej złotówki.

Ich kompozycje zapachowe nie należą do łatwych i oczywistych. Nie wszystko co wychodzi spod ich szyldu bezwarunkowo mi się podoba. Rzekłabym, że z naszej dwójki (ja i mój mąż) to raczej On jest tym, któremu podoba się dużo więcej niż mnie. Dlatego pisałam o tym, że dostęp do sieci Galilu jest w tej chwili najprostszą drogą do zapoznania się z ofertą. Drugą może okazać się właśnie ten kalendarz.

Moja pierwsza świeca od nich to był strzał w 10! Noisetier – świeca o zapachu leszczyny okazała się być przecudownym drzewno-orzechowym arcydziełem. Jestem więcej niż pewna, że do niego wrócę.

W kalendarzu w 25 okienkach znajdziecie 11 małych świeczek 35g w tym jedną z limitowanej świątecznej edycji o nazwie Flocon czyli płatek śniegu (osobiście uważam, że okropna) i 12tą świecę w rozmiarze 70g też z limitowanej świątecznej edycji o nazwie Sapin czyli jodła. Sami wcześniej kupiliśmy ją w formie pełnowymiarowej czyli 190g i jesteśmy zachwyceni.

Zestaw zapachowy, który tu znajdujecie jest bardzo zacny, a ja do tej pory nie spotkałam bardziej trwałej i równo pachnącej świecy do samego jej końca niż te właśnie. Znajdziecie tu klasyczne Feu de Bois – zapach palącego się kominka, Baies – klasyk marki czyli jagody, Figuier – figowy i flagowy zapach marki czy absolutnie obłędną Ambre czy Oud.

Do rewelacyjnych świec dołączone są zapachy w pojemnościach 10ml – idealne do torebki czy na krótki wyjazd. Zawsze mam jedną taką buteleczkę w torebce. 

Mój „signature scent” czyli moja zapachowa wizytówka od tej marki to Diptyque Eau Capitale, którą mam prawie w każdej dostępnej formie – zapachowej bransoletki, solid perfume w formie wazeliny w pięknym opakowaniu (zobaczycie na kolejnym zdjęciu) czy mgiełce do włosów.

4 z 8 to wody toaletowe:

Drzewna kompozycja Tam Dao Diptyque  gdzie główne nuty zapachowe to drzewo sandałowe, palisander, cyprys, ambra, ale wyczuwalna jest słodkawa waniliowa woń.

Kwiatowy Do Son Diptyque – nie do końca rozumiem i lubię ten zapach, a mój mąż został grzecznie poproszony o używanie go jedynie na dyżurach :/ Nuty zapachowe to: tuberoza, róża, owoce róży, benzoin, irys, liście pomarańczy i białe piżmo.

Kolejna kwiatowa kompozycja, którą dla odmiany upodobała sobie nasza córka to Eau Rose Diptyque. Tu poza różami – damasceńską i centrifolia znajdziecie liczi, bergamotkę, białe piżmo, geranium, cedr i miód. Bardzo przyjemny i delikatny zapach.

Ostatnia woda toaletowa to drzewno cytrusowa kompozycja o nazwie Eau de Sense Diptyque – dużo tam pomarańczy, neroli, imbiru i innych drzewno-korzennych nut. Nie jestem fanką.

Pora na wody perfumowane i wspomniany wcześniej Solid Perfume.

Do Son występuje zarówno w formie EdT jak i EdP i tutaj solid perfum jest właśnie w tej mniejszej wersji. Te 3g „wazelinka” starczają na bardzo długo, ale później do tego urokliwego opakowania możecie włożyć uzupełniający wkład o dowolnym zapachu dostępnym w ofercie.

Aromatyczno ziołowa kompozycja o nazwie Eau de Minthe to jedno z moich największych odkryć wśród zapachów marki, którego regularnie używa mój mąż. Absolutnie uwielbiam na nim to połączenie mięty, róży, geranium i paczuli. Świeży, nietuzinkowy zapach z pazurem – sztos.

Eau Capitale wspomniałam już wcześniej i uważam to za najlepszą różaną mieszankę świata. Klasa klasa i jeszcze raz klasa – róża to tylko jedna ze składowych tego arcydzieła w mojej skromnej opinii. znajdziecie tu i wetywerię i paczulę, płatki tureckiej i bułgarskiej róży, ale też ylang ylang czy mój ukochany tytoń i ambrę. Rewelacja przez duże nomen omen R.

Fleur de Peau to dla mnie aldehydowy koszmarek, ale jest jednym z bestsellerów marki. Szczęśliwie gusta są różne więc mogę Wam tylko powiedzieć, że jest tam bardzo nielubiany przeze mnie irys, którego połączenie z bardzo intensywnym piżmem oraz lubianym przeze mnie różowym pieprzem daje koktajl, który na 99% przypadnie do gustu mojej teściowej.

Ostatnia to jedna z zeszłorocznych premier Diptyque związana z obchodami 60-lecia marki. Orpheon to drzewno-kwiatowa kompozycja, która na papierze i po opisach wydawała mi się genialna. Stanęło na tym, że całkiem nieźle pachnie na moim mężu, ale między nami miłości nie będzie. Jest to hołd złożony klubowi, którego bywalcami byli założyciele marki. Jagody jałowca, jaśmin, cedr i fasola tonka dają dość zaskakujący koktajl.

Na koniec w mini formatach dostajemy 3 słoiczki z balsamem do ciała, z peelingiem do ciała i z bogatym masłem do ciała. A na wcześniejszym zdjęciu widać jeszcze było limitowane i do zdobycia jedynie w kalendarzu ozdoby choinkowe, które w tym roku były w kolorze złota zatem idealnie wpasowały się w klimat domu i samej choinki.

Zatem 12 świeczek, łącznie 80ml perfum plus te w formie solid perfume, ozdoby choinkowe i mini produkty do ciała – całkiem spora rozpiętość wśród zapachów marki w najróżniejszych formach.

Ja jestem zakochana i choć nikogo nie będę na siłę namawiała do zakupu, bo to jednak kosztowna nawet bardzo kosztowna impreza to szalenie się cieszę, że zawitała do nas do domu.

Mam nadzieję, że to i zeszłotygodniowe podsumowanie przyda się Wam w tegorocznym polowaniu na swój wymarzony kalendarz adwentowy.

Mam nadzieję, że jest również doskonałym wyjaśnieniem dla tych, którzy jeszcze czasem mnie pytają dlaczego nie kupuję kalendarza Sephory. Jeśli mam wydać 600pln i dostać same próbki, albo pilniczki do paznokci czy gumkę do włosów to wolę dopłacić 400pln i mieć kosmetyki z prawdziwego zdążenia w większości w wersji pełnowymiarowej gdzie zawartość średnio 4krotnie przewyższa cenę zakupu.

Jeśli wybierałabym tzw. tani kalendarz adwentowy to skupiłabym się nad Zarą Home we współpracy z Jo Malone CBE albo na rewelacyjnym stosunku $ do jakości czyli nad tańszą wersją kalendarza od Rituals. I jeśli w odróżnieniu ode mnie macie czas albo możliwość dorwać pełnowymiarowy kalendarz ASOS’a to polecam.

Do następnego (będzie coś premierowego na tym blogu)

Patrycja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

cww trust seal